Jakiś czas temu zapytałam moją siostrę, czy pamięta jak to było zanim w domu pojawił się Harry. Po naprawdę długim zastanowieniu (a widziałam w jej oczach, że analizuje każdą chwilę) powiedziała "nie".
Konkluzja: Psy w chwili, kiedy stają na progu naszego domu, stają się jego integralną częścią i równoprawnymi członkami rodziny. Wiem, że to banalne i brzmi obrzydliwie górnolotnie (ja też tego nie znoszę), ale przecież właśnie tak jest. Z jakich innych powodów pozwalałabym psom wchodzić pod kołdrę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz